Najlepsza odpowiedź
W moim przypadku oznacza to, że mój mąż i ja mamy wystarczające dochody z naszych prywatnych emerytur, abyśmy mogli przeżyć bez wychodzenia do pracy. Jeśli więc zdecydujemy, że chcemy pracować (nuda może być prawdziwym problemem, gdy jesteś zdrowy), to robimy. Ale nie jesteśmy jeszcze wystarczająco dorośli, aby otrzymać państwową emeryturę, więc oficjalnie jesteśmy klasyfikowani jako część „populacji pracującej” dla celów statystycznych. Nie otrzymujemy pomocy publicznej
Od ponad 5 lat jesteśmy na „pół-emeryturze”. W tym czasie dwukrotnie podjąłem pracę zarobkową. Jedną z nich była długoterminowa umowa tymczasowa (mniejsze obciążenie pracą oznaczało, że niektórzy z nas zostali zwolnieni), a drugą pracowałem jako kierownik biura w niepełnym wymiarze godzin dla znajomego znajomego (odszedłem, ponieważ nie podobał mi się sposób, w jaki firma handluje ). W żadnym przypadku nie był to problem. Nie szukam aktywnie ponownego zatrudnienia, ale jeśli pojawi się odpowiednia praca, mogę złożyć podanie. Byłoby miło, gdybyśmy mogli pozwolić sobie na zagraniczne wakacje lub wymianę naszego 12-letniego samochodu bez konieczności finansowania.
Ale mamy wystarczająco dużo pieniędzy, aby zapłacić wszystkie rachunki, aby zjeść (bardzo) okazjonalny posiłek w restauracji , aby sfinansować nasze hobby, w razie potrzeby kupić elementy zamienne lub naprawić samochód. Jesteśmy wolni od konieczności „pracy, by żyć”, ale wystarczająco młodzi i aktywni, by pracować, jeśli tak zdecydujemy,
Kiedy moja prywatna emerytura zacznie działać (jeszcze 3 lata!), Możemy zdecydować się na Całkowicie opuszczę siłę roboczą, ale jeśli mam pracę, którą lubię, będę kontynuowała pracę, dopóki nie uznam, że czas ją przerwać.
Odpowiedź
Bardzo mało. Pomyśl: nie muszę ustawiać alarmu, chyba że zdecyduję. Nie muszę znosić współpracowników / kierownictwa, którzy są idiotami, ani polityki biura, w którą lubią wplątywać wszystkich. Nie mam innego harmonogramu niż decydowanie o tym, co chcę robić. Nie stresuję się terminami ani obciążeniem pracą. Każdego dnia jest sobota.
Po przejściu na emeryturę postanowiłem wyjechać za granicę, aby żyć. Mieszkam w Tajlandii od pięciu lat. Jedyne kłopoty, jakie tu napotykam, dotyczą corocznego przedłużania mojej wizy emerytalnej. Muszę odbyć coroczną pielgrzymkę do Bangkoku, aby otrzymać notoryczne zaświadczenie z ambasady amerykańskiej potwierdzające opłacenie składek na ubezpieczenie społeczne w celu spełnienia wymogu dochodowego dla mojej wizy. Ale nawet to jest coroczną przygodą. Moja żona i ja nocujemy w ładnym hotelu, wychodzimy na przyjemną kolację, a potem wędrujemy po głównej arterii śródmieścia, przeglądamy, robimy zakupy, rozmawiamy, a może wpadamy do baru na drinka lub dwa. Następnego dnia idziemy do ambasady, odbieramy oświadczenie za około 30 minut i wracamy do domu.
Jedyną wadą jest wiek. W styczniu skończę 69 lat. Cholerny zegar tyka i nie mam pojęcia, kiedy się zatrzyma. Stajesz się dużo bardziej świadomy własnej śmiertelności. Jeśli jesteś mądry, dbasz o siebie, aby nieuniknione spowolnienie, które przychodzi wraz z wiekiem, zbliżało się wolniej. Przez większość dni chodzę 5 mil i codziennie wykonuję lekki trening, aby zachować formę. Pilnuję tego, co jem i piję z umiarem. Staram się nie martwić o rzeczy, patrząc na nie z odpowiedniej perspektywy. Rzeczy, które pochłonęłyby mnie wątpliwościami i strachem w młodości, nawet nie trafiają już na tę listę. Jestem wdzięczna za dużo więcej niż wtedy, gdy byłem młodszy. Jak przebudzenie, dobre zdrowie, miłość do osoby, którą uwielbiam, śmiech, przyjaźń, ładna pogoda… właściwie wszystko.
Ktoś kiedyś powiedział: „Czas staje się o wiele cenniejszy, im mniej go masz. ” Prawdziwsze słowa nigdy nie zostały wypowiedziane. Żyj chwilą, skupiaj się na każdej sekundzie swojego życia, bo nigdy nie wiesz, która z nich będzie ostatnią. A śmierć zwykle trwa długo.