Najlepsza odpowiedź
W Teksasie nie ma ośrodków narciarskich, więc nic nie jest zorganizowane. W większości Teksasu nie ma śniegu, chociaż w zachodnim i północnym Teksasie śnieg pada co roku: w El Paso pada średnio 3-4 dni w roku, a w Amarillo w regionie Panhandle średnio 10-12. To nie wystarczy, aby jeździć na nartach, chyba że zrywasz narty biegowe po niezwykle obfitych opadach śniegu.
Najwyższymi szczytami w Teksasie są góry Guadalupe wzdłuż granicy Nowego Meksyku, które mają ponad 8500 stóp Najwyższy punkt. Z pewnością dostają zimowy śnieg i chociaż nie wystarczy stworzyć głębokiego, niezawodnego śniegu do jazdy na nartach zjazdowych, teoretycznie możesz wlecieć na szczyt jednej z tych gór zimą, zapiąć narty i zjechać z góry. Nie sądzę jednak, żeby była to bardzo dobra trasa.
W Nowym Meksyku jest kilka ośrodków narciarskich (i oczywiście dziesiątki w Kolorado), więc to jest miejsce, do którego warto się wybrać, jeśli chcesz jeździć na nartach .
Ale łatwiej jest jeździć na nartach w Teksasie niż na Florydzie czy Luizjanie.
Odpowiedź
Zależy od tego, jak mocno pada śnieg, wiatr i gdzie jesteś.
Na dobrze utrzymanym i oznaczonym zielonym lub niebieskim stoku narciarskim w USA lub Kanadzie, przy słabym lub umiarkowanym śniegu i słabym wietrze, to świetna zabawa. Jest cicho, jest pięknie, błaga o zdjęcie, a kiedy kończysz dzień, jest kilka bardziej romantycznych chwil niż dobrze rozpalony kominek w domu lub mieszkaniu ze śniegiem padającym na zewnątrz.
Włącz z drugiej strony, gdy śnieg pada bardzo mocno, widoczność jest bardzo ograniczona. Byliśmy dwie pary na nartach w St Anton; po obiedzie w St Christoph wsiedliśmy do kolejki linowej Valuga I jadącej na Schindler Spitze. Zauważyliśmy, że kolejka zawsze była zapakowana wcześniej, ale w tamtym czasie, co dziwne, na pokładzie nie było innych narciarzy; Zauważyliśmy również, że śnieg wydawał się nieco mocniejszy niż rano. Zanim dotarliśmy do górnej stacji, widoczność była bardzo słaba. Śmialiśmy się i mówiliśmy, że to będzie niezła zabawa! Na stokach w St Anton szlaki są oznaczone bambusowym drążkiem z kolorową kulką z numerem umieszczonym mniej więcej na wysokości oczu. Nie widzieliśmy żadnego ze znaków szlaku, więc zostawiliśmy stały punkt i każdy jechaliśmy około 50 stóp, jeden na północ, jeden na południe, jeden na wschód, jeden na zachód, a następnie okrążyliśmy. Robiąc to, znaleźliśmy pierwszy znacznik, ale nie mogliśmy zobaczyć następnego. Śnieg padał teraz bardzo ciężko, a późnym popołudniem pojawiły się ciemne chmury, a widoczność wynosiła zaledwie kilka stóp. W tych okolicznościach postanowiliśmy wrócić na stację kolejki linowej i zjechać w dół. Gdy zbliżaliśmy się do stacji (mogliśmy ją zlokalizować po odgłosie koła byka i odgłosach kabli), ale gdy pojawiła się w zasięgu wzroku, zobaczyliśmy operatora windy zjeżdżającego w dół w samochodzie, a następnie szlaban i „Gesloshen”. Zamknięte . Cholera. Teraz mieliśmy poważne kłopoty, ponieważ w tej części Valugi było kilka klifów i głębokich uskoków. Musielibyśmy chodzić pojedynczo w dół góry, niosąc narty, mając nadzieję, że zdążymy, zanim stracimy to, co mieliśmy mało światła. Ku naszemu wielkiemu szczęściu, nagle z góry wyłonił się austriacki patrol narciarski (nad nami był jeden wyższy wyciąg krzesełkowy) i zapytał, czy potrzebujemy pomocy. Więc jeździliśmy na nartach powoli, podążając za jednym pilnikiem, łapiąc krawędzie, miotając się, jak nie mogliśmy, potoków, często spadając… .męczące, przerażające trzy godziny, zanim dotarliśmy do słynnego baru Kangaroo. Wielu narciarzy musiało mieć podobnie frustrujące doświadczenia, odkąd mogliśmy zobacz dziesiątki nart i kijków, które zostały zrzucone z balkonu Kangura do przepaści poniżej. Jeden z naszej grupy ma spiralne nacięcie na nodze podczas upadku na nartach z wiatrakiem, a jego but był pełen krwi; nic takiego nie czuł to był jego poziom adrenaliny. Ale, jak mówimy podczas żeglowania, „nie ma burzy, nie ma historii”. Mamy historię, ale moja rada brzmi: nie wychodź w ciężki śnieg.