Najlepsza odpowiedź
Byłem w trakcie badania fizykalnego i rozmawiałem o czymś z lekarzem niepowiązane. Zapytał mnie, dlaczego zdecydowałem się zrobić cokolwiek to było. Jak wyjaśniłem, zdałem sobie sprawę, że sobie zaprzeczam.
Wow. Namalowałem się w logicznym kącie. Albo moje założenia były błędne, albo moje rozumowanie było błędne. Musiałbym to przemyśleć jeszcze raz… poza tym, że nic z tego nie było naprawdę ważne.
Gdyby to była sytuacja na sali sądowej, byłbym kłamcą, a przynajmniej niewiarygodnym świadkiem. Lepiej zacząć od „O ile pamiętam…”, więc jeśli to, co mówię, okaże się nieprawdziwe, będę mógł twierdzić, że popełniłem prawdziwy błąd.
Odpowiedź
Zostałem zatrudniony przez syndyka masy upadłości, aby zbadać ważność opłaty w wysokości 26 000 USD, którą zapłacono prawnikowi za zgłoszenie upadłości likwidacyjnej sklepu meblowego zgodnie z rozdziałem 7. Mój klient przesłał mi kopię wykazu aktywów i wierzytelności, które było jedynym zgłoszeniem poza samą skargą, które przygotował ten prawnik. Przeczytałem wykazy, na których prawnik najwyraźniej pomieszał majątek należący do dwóch właścicieli małej firmy z majątkiem firmy. Nie było uchwały korporacji zezwalającej na złożenie wniosku, a firma nie uiszczała rocznych opłat za prowadzenie działalności od kilku lat. Krótko mówiąc, był to bałagan. IRS chciał przeprowadzić audyt, ponieważ było kilka lat niezapłaconych podatków. Stan twierdził, że podatki od sprzedaży nie były płacone z wyjątkiem sporadycznych. Byli też nieopłacani sprzedawcy. Nawet ustalenie, kim byli wszyscy wierzyciele, wymagało pewnego wysiłku, ponieważ było oczywiste, że niektórzy wierzyciele dowiedzieli się o złożeniu wniosku, gdy próbowali odzyskać swoje długi, ale których nie wymieniono w zestawieniach. Krótko mówiąc, zgłoszenie było bałaganem. A prawnik zażądał od korporacji roszczenia o część majątku jako zwolnionego z majątku spadkowego, roszczenia, które miały być składane wyłącznie przez indywidualne osoby fizyczne, a nie firmy.
Wszystko to za 26 000 dolarów – prawie niespotykana opłata za sprawę likwidacyjną.
Rozmawiałem z prawnikiem i od razu stało się jasne, że nie miał pojęcia, co zrobił, lub co należało zrobić, ale w pewnym stopniu zapłacono mi tę opłatę gotówką (nigdy nie byłem w stanie ustalić, ile) i saldo mebli pobranych z inwentarza firmy. Zaproponowałem, że załatwię sprawę bez wnoszenia pozwu, ale on nie zgodził się na nic. Dlatego pozwałem go i w ramach tego poprosiłem o poświadczenia czasu, które prawnicy muszą wypełnić i zachować, aby uzasadnić odszkodowanie. Te odcinki czasu pokazywałyby świadczone usługi, datę każdego działania, zebrane informacje i spędzony na nich czas, zwykle wyrażany w dziesiątych częściach każdej godziny. Powiedział mi, że ma rekordy czasu, ale nie w formie, o którą prosiłem. Był tak ewidentnie niekompetentny, że nie zawracałem sobie głowy prośbą o odkrycie i poszedłem na wstępne przesłuchanie, nie wiedząc, jakiego rodzaju dokumenty ma. Podczas przesłuchania stworzył kalendarz na biurko, w którym trzymał informacje o osobistych lub telefonicznych „konferencjach”, chociaż zauważyłem, że nie uwzględnił naszych rozmów i spotkań. Kiedy więc przedstawił to na dowód, poprosiłem o zabranie go na przesłuchanie krzyżowe i najpierw ustaliłem, że ten kalendarz był wszystkim, co miał w zapisach czasu, które zapisywał w terminach konferencji, ale nie usunąłem wpisu, jeśli data został przełożony lub w inny sposób odwołany. Że nigdy nie nadążał z godzinami wymaganymi przez stanową adwokaturę do kontynuowania edukacji prawniczej, nie miał kontaktu z adwokatem mającym doświadczenie w upadłości, nie miał pojęcia o wymogu etycznym, aby to uczynić przed wniesieniem sprawy do sądu, nie był pewien, ile faktycznie otrzymał rekompensaty w postaci gotówki, nie miał listy mebli, które otrzymał i sprzedał część z nich, ale nie miał danych o tym, co otrzymał ze sprzedaży, i tak dalej.
Wielokrotnie sprzeciwiłem się rozważeniu przez sędziego któregokolwiek z tych dowodów jako dowodu, ponieważ było to bardziej dowód na to, co się nie wydarzyło, niż na to, co się stało. Wtedy facet faktycznie zaoferował swoją małą książkę z kalendarzem jako dowód. Sprzeciwiłem się, ponieważ nie spotkał się z żadnym z elementów reguły „dokumentacji biznesowej” opisującej, co należy udowodnić, aby umożliwić pozasądowe pismo jako dowód w sądzie. Sędzia za każdym razem zaprzeczał moim zastrzeżeniom, a ja w końcu poprosiłem, aby Trybunał dał mi tylko bieżący sprzeciw wobec rozpatrzenia kalendarza w jakikolwiek sposób. W końcu sędzia, dla którego pisałem i wiedziałem, że jestem dobrym człowiekiem, a także utalentowanym prawnikiem, powiedział, że przyznaje się do tego, ponieważ „to jedyna rzecz, jaką ma”. Wiedziałem, że sędzia nie uzna tego za dowód, więc przyjąłem orzeczenie. Sędzia wydał wyrok mojemu klientowi na całe 26 000 dolarów.
To, co sprawiło, że było tak smutne, to fakt, że facet był w podeszłym wieku i najwyraźniej nie był już kompetentny do wykonywania zawodu prawnika, a jednak był tutaj. Sędzia musiał postępować zgodnie z prawem, ale ja i mój klient wiedzieliśmy, że jeśli będziemy upierać się, facet może dostać zawału serca i umrzeć, a przynajmniej będziemy musieli wytoczyć powództwo przed bar, aby zakończyć jego zdolność do praktyka prawnicza. Mieszkał sam w podupadającym domu, który kiedyś był luksusową posiadłością, nie miał żywej rodziny i był ogólnie zdezorientowany psychicznie i samotny na świecie. Kiedy więc zaproponował, że zapłaci nam połowę kwoty, zgodziliśmy się, ponieważ podczas gdy mieliśmy obowiązek gromadzenia pieniędzy na spadek dla wierzycieli, jako ludzie mieliśmy również obowiązek okazywania współczucia. Tak jak sędzia przyznał się do swojego kalendarza, a następnie go zignorował.
Teraz mam 75 lat i nie mogę chodzić więcej niż kilka stóp z powodu komplikacji związanych z polio w dzieciństwie. Cieszę się, że mój klient zgodził się zgodzić się z moją sugestią, abyśmy dali mężczyźnie trochę luzu, ponieważ wiem, co to znaczy być świadomym powolnego rozkładu ciała, jednocześnie stawiając czoła wymogom utrzymania pewien poziom dochodów na pokrycie kosztów utrzymania. Dla mnie był to smutny wynik sprawy, ponieważ humanitarną rzeczą byłoby poproszenie go, aby nie stawiał się ponownie w sądzie federalnym (zrobiłem to), ale potem odpuścił. Ale mój klient i ja mieliśmy obowiązek wobec sądu i wierzycieli zrobić wszystko, co w naszej mocy, aby zwrócić część swoich roszczeń. Więc wykonaliśmy swoją pracę, ale z pomocą sędziego, tak uprzejmie, jak było to możliwe w danych okolicznościach.