Najlepsza odpowiedź
Z technicznego punktu widzenia „sticazzi” nie powinno być używane w trzecim przykładzie. Czasami robią to Włosi Północy, ale ludzie w Rzymie (którzy ukuli te wyrażenia w pierwszej kolejności) używaliby „mecojoni”.
Zaskoczenie, wrażenie (powinno się) wyrażać za pomocą „mecojoni”. p>
Więc kiedy jesteś pod wrażeniem negatywnym lub pozytywnym, powinieneś użyć mecojoni, krótkiego i rzymskiego dla „mi coglioni” = „robisz mnie w dupę”
–
Tłumaczenie „sticazzi” jest znacznie prostsze niż sugerują poniższe odpowiedzi.
Sticazzi to w zasadzie „I co z tego? Nie obchodzi mnie to ”
Ale skoro myślę, że potrzebujesz krótszego tłumaczenia, możesz to również przetłumaczyć jako:
- I co z tego (kurwa).
- Pieprzyć to.
Rozumiesz.
Odpowiedź
Dorastając, byłem otoczony przez włoskich imigrantów i pierwszy pokolenie Amerykanów włoskich. Naszymi sąsiadami po drugiej stronie ulicy byli Anselmo, farmy obok nas to Zinno, Foseco, Marino, Dagnillo. Moimi chrzestnymi rodzicami byli Gianni i Leigh Marino, chrzestnymi rodzicami mojego brata – Nicky i Connie Rigorozzi. Mój dziadek przyjechał do Stanów Zjednoczonych w 1907 roku, gdy miał 16 lat i w pewnym momencie zdecydował, że będzie znany jako Ross Thomas, a nie Rosario DiTomaso. On i moja babcia (Gelsomina Venditti) pobrali się w 1917 roku, a mój tata, najmłodszy z pięciu, urodził się w 1932 roku. Mój tata dorastał dwujęzycznie, mówiąc po angielsku i włosku. Ale mój dziadek był zdecydowany zostać Amerykaninem, a rodzina mówiła po angielsku. Po śmierci dziadka od czasu do czasu słyszeliśmy komentarz po włosku i oczywiście byliśmy otoczeni kulturą, ale moje pokolenie nie znało języka.
Od lat starałem się przekonać tatę że powinniśmy pojechać do Włoch, odwiedzić wioskę dziadka i zobaczyć wioskę babci. Odpowiedź, jaką otrzymywałem, była zawsze taka sama: „Nie mówiłem tym językiem od 9 roku życia!” Na co odpowiedziałem: „W porządku, tato. Nauczę się.” Zacząłem więc swoją misję, aby nauczyć się mówić po włosku. Kupiłem książki, dostałem Rosetta Stone, kupiłem lekcje Pimsleur na CD. Robiłem postępy w mojej pogoni za nauczeniem się tego pięknego języka. W końcu tata się zgodził i wyjazd do Włoch był ustalony. Nasz pierwszy z kilku wyjazdów do Włoch odbył się w październiku 2006 roku.
Przyjąłem zasadę, że będąc we Włoszech, mówię po włosku, kiedy tylko jest to możliwe: zamawiając lunch, pytając o drogę, zwykłą rozmowę. Szybko się przekonałem, że istnieje ogromna różnica między rozmową z prawdziwymi ludźmi, a papugowaniem tego, co słyszałem na taśmie. Zamawiałem lunch i odpowiadano mi, co wydawało się długą przemową. Byłem w stanie śledzić może jedną czwartą tego, co usłyszałem. Spotkałem parę, która wyemigrowała do Stanów Zjednoczonych z tego samego obszaru, z którego pochodzili moi dziadkowie. Powiedzieli mi, że mam bardzo dobry akcent, że kiedy pytałem o drogę lub zamawiałem lunch, nie brzmiałem jak Amerykanin, a ludzie zakładali, że mówię biegle!
Więc z konieczności rozpoczął wiele rozmów od tego prostego wyrażenia: „ Scusi, parlo un po litaliano, ma non molto bene.” (Przepraszam, mówię trochę po włosku, ale niezbyt dobrze.)
Mam nadzieję, że to pomoże. Ciao!