Jak wygląda jedzenie na okrętach podwodnych marynarki wojennej USA?

Najlepsza odpowiedź

Moje doświadczenie pochodzi z drugiej połowy lat 70. Na pokładzie było wielu filipińskich kucharzy. . Spuścizna po czasach, kiedy droga do obywatelstwa USA dla Filipińczyków była służbą w armii amerykańskiej … i kucharzem (specjalistą od bałaganu?) i stewardem byli jednymi z nielicznych ocen, w których mogli służyć w marynarce wojennej. dużo ryżu… co było w porządku dla chłopca z Południa, takiego jak ja, ale niektórzy z Cholernych Jankesów z naszej załogi przyjęli wyjątek w menu do tego stopnia, że ​​dwie ogromne torby ryżu zostały „przypadkowo” wyrzucone za burtę podczas załadunku sklepów ( o ile pamiętam, pierwsze było udawane jako wypadek, ale ktoś miał kłopoty, gdy miał miejsce drugi „wypadek”).

Jedzenie było całkiem niezłe. Podobało mi się. Kurczak adobo był częstym daniem głównym Myślę, że to był ulubiony szef naszego bałaganu. Ale mieli też wiele innych wspaniałych rzeczy.

Kucharze nakładali wazelinę na jajka, aby ograniczyć utlenianie tych, które były używane jako ostatnie … dzięki czemu mogliśmy mieć „świeże” jajka na większość miesiąca po wyjściu na morze. Pod koniec keczup na twoich jajach pomógł zatuszować smak / zapach siarki. Ale po tak długim czasie w środowisku przemysłowym z zamkniętą atmosferą, i tak zaczynasz tracić nos (a tym samym smak).

Ale jest to wymowne, że łódź pilotowa spotyka nas poza portem pod koniec naszego patrol (zwykle około 2 miesięcy na morzu) dostarczył trzy rzeczy: 1) pilotowi, którego zadaniem było wykorzystanie swojej szczegółowej wiedzy o porcie do bezpiecznego prowadzenia łodzi do dokowania; 2) worki pocztowe dla załogi i 3) galony świeżego mleka. Nawet najbardziej słony, posiwiały stary Wódz ustawiłby się w kolejce po dużą szklankę ŚWIEŻEGO mleka – czegoś, co nie było ponownie nawodnione, konserwowane ani nie pachniało wnętrzem łodzi podwodnej.

Odpowiedź

Okręty podwodne ogólnie cieszą się reputacją serwowania lepszej żywności niż większość innych okrętów marynarki wojennej Stanów Zjednoczonych. Jest to sposób na zrekompensowanie przebywania pod wodą przez okres do 3 miesięcy. Okręty podwodne zazwyczaj serwują na morzu 4 posiłki dziennie – śniadanie, lunch, kolację i racje żywnościowe o północy (lub midrats).

Istnieją towary, które szybko się wyczerpują; były to przede wszystkim świeże produkty spożywcze, które wymagały przechowywania w lodówce. Najpierw jest świeże mleko, które znika w ciągu 3-5 dni. Używa się mleka w proszku przez kilka tygodni, a następnie trzymany w rezerwie do wykorzystania w menu. Następnie dostępne napoje to woda, mrożona herbata i „sok z robaków” (marynarka wojenna w wersji Kool-Aid). Świeża sałata jest na ogół drugim miejscem, w którym nie ma jej w 2 –3 tygodnie. Potem na łodzi podwodnej, na której służyłem, substytutem była kapusta. Jadłem colę slaw w innych ys niż pamiętam; niektóre lepsze niż inne. Kapusta zwykle wystarczała na dobre 2 miesiące przed wyczerpaniem. Potem mieliśmy owoce w puszkach używane jako sałatka. Jajka były dobre przez około miesiąc, chociaż aby je rozciągnąć, po 2 tygodniach kucharze mieszali je z jajkami w proszku, zanim w końcu stały się jajkami w proszku, więc trudno było powiedzieć, kiedy naprawdę skończyły się świeże jajka.

Zawsze mieliśmy duże zapasy ziemniaków i cebuli. Zawieszono je z tyłu pomieszczenia torpedowego w 50-funtowych workach. Ponieważ miejsce na sprzęt do ćwiczeń było ograniczone, część załogi wieszała worki, aby można było je wykorzystać do podnoszenia ciężarów. Gdyby ktoś upuścił rzeczywiste metalowe ciężarki, narobiłoby to dużego hałasu, dzięki któremu moglibyśmy zostać wykryci. Upuszczanie ziemniaków lub cebuli – nie tak źle. A sklepy z puszkami i mrożonkami były zwykle ostatnimi rzeczami, które się wyczerpały, gdybyśmy byli na morzu wystarczająco długo.

Śniadanie składało się zazwyczaj z jajek lub omletów na zamówienie i / lub naleśników lub tostów francuskich, a także wszystkich dodatków, takich jak placki ziemniaczane lub smażone ziemniaki, kiełbasa lub boczek, tosty z dżemem. Zupełnie jak na pół przyzwoitej kolacji, obiad i kolacja według zaplanowanego menu i całkiem zróżnicowane. Niektóre posiłki powtarzane co tydzień, np. „Suwaki” (hamburgery) na piątkowy lunch.

Niektórzy kucharze lub specjaliści od bałaganu zostali wybrani do uczęszczania do Culinary Institute of America (CIA, dobrze znana szkoła gotowania w Hyde Parku w stanie Nowy Jork). Jeśli tak było, to poza typowym menu marynarki wojennej dorzucono naprawdę dobrą kuchnię. Okręt podwodny, na którym służyłem, miał dwóch kucharzy, którzy brali udział w CIA, więc byliśmy całkiem pobłogosławieni. Ci kucharze przygotowywali również specjalne posiłki, gdy lokalni dygnitarze z innych krajów byli przyjmowani na pokładzie na posiłek.

Były też posiłki z marynarki wojennej, które musiały być podawane okresowo, a które nie były tak dobre, jak pikantny pieczony kurczak („Ptak balistyczny”) i filety wieprzowe („filet z boondockera” – boondocker jest standardowym skórzanym butem roboczym z wysokim wierzchem). Okresowo mieliśmy stek gotowany na zamówienie i ogony homara. Gdybyśmy byli w porcie, łódź, na której służyłem, znajdowała się w Groton, CT, więc zamiast zamarzniętych ogonów homara mielibyśmy co jakiś czas wszystko, co można było zjeść świeżego homara z Maine – mmmmm!

Midraci podawano zarówno na straży środkowej (od północy do 6 rano), jak i tych schodzących ze straży wieczornej (od 18 do północy). Zazwyczaj składał się z wyboru kanapek, resztek i zupy. W każdy piątek na morzu był wieczór z pizzą, a ponieważ mieliśmy znakomitego kucharza pochodzącego z okolic Bostonu, w każdą sobotę jedliśmy najlepszą zupę z małży. W porcie nie podawano midratów.

Biorąc pod uwagę wszystkie podawane posiłki i ogólnie dobrą jakość posiłków, trzeba było uważać, aby nie nadużywać, ponieważ można by przybrać na wadze, gdyby tego nie zrobiono. odpracowywać posiłki. Jeśli mieliśmy wystarczająco wykwalifikowanych oficerów wachtowych na 4 sekcje (jedna wachta 6-godzinna w ciągu 24 godzin), zwykle przydzielano mi wachtę środkową (od północy do 6 rano), więc jedynymi posiłkami, które jadłem, były midrats i śniadanie. Gdybyśmy mieli 3 zegary sekcyjne (jeden 6-godzinny w ciągu 18 godzin) lub założyliśmy grupy śledzące (śledzenie łodzi podwodnej „złych facetów” – zwykle miałeś dwa 6-godzinne wachty z tyłu do tyłu), to jeden zjadał podawany posiłek na porę dnia i miałeś apetyt.

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *