Najlepsza odpowiedź
Oto kilka przykładów zdrowia duchowego:
- Kogoś, kto potrafi zachować wewnętrzny spokój bez względu na to, co dzieje się w jej otoczeniu.
- Osoba, która coraz bardziej odczuwa miłość, współczucie i empatię dla innych.
- Osoba, która jest w stanie wybaczyć innym wszystko i cokolwiek, ponieważ osiągnęliśmy wysoki stopień świadomości.
- Ten, kto widzi piękno we wszystkich niedoskonałościach życia i we wszystkim innym.
Osiągnięcie tych poprzednich byłoby to znaczącym osiągnięciem.
Odpowiedź
MOJE i mogę mówić tylko za siebie – jest takie, że moje „zdrowie” duchowe pomogło mi dojść do punktu zwycięstwa nad chłoniakiem Hodgkina w późnym stadium 4 i chemioterapią oraz wynikającym z tego zespołem stresu pourazowego.
Podobnie jak w wielu dyskusjach z moim hematologiem, onkologami, personelem i lekarze techniczni, pielęgniarki, psycholodzy i psycholodzy jatrystowie – TO właśnie zrobiło dla MNIE największą różnicę … i pozwoliło mi (i nadal pozwala) pokonać cudowne przeszkody w moim przypadku – obecnie będąc moim „zdrowiem zewnętrznym”, moim „zdrowiem wewnętrznym” (zdrowiem emocjonalnym) i moim „ zdrowie społeczne ”(rodzina, przyjaciele i bla bla bla)… a także inne cudowne wyzwania, z którymi muszę się zmierzyć, zanim wszystko zostanie przywrócone do równowagi.
Mam wielką awersję do leków przeciwbólowych – zwłaszcza do wszystkiego to jest oparte na opiatach lub podobne – lub uzależniające – a moja „duchowa siła” pomaga mi stale (24/7) przezwyciężyć pozostały ból i dyskomfort, ból neuropatyczny (który jest do bani WIELKI CZAS!) i inne „bzdury” – jak samoocena, obraz siebie i reszta…
Jak to jest postrzegane przez kogokolwiek innego – szczerze mówiąc nie obchodzi mnie to… ale istnieją statystyki i badania dotyczące „mocy pozytywnego myślenia” – i tak jest – i pomogło – pomogło w sytuacjach „złego stanu zdrowia”…
Dobre samopoczucie duchowe może pokonać niesamowite przeszkody…
Pięć lat temu Powiedziałbym, że to „Bzdura! Wszystkie śmieci!” – jednak ja niestety (lub na szczęście?) musiałem przejść przez ten cudowny proces i ucisk… i wyjść z tego… i oto jestem… nadal jestem silny…
„Główny” lekarz mojego zespół medyczny uwielbia mówić mi: „Zaskoczyłeś mnie, Stephen! Jestem bardzo zadowolony z wyników, ale zostawiasz mnie drapiącego się po łysej głowie, młody człowieku! ” – co za piękny komplement…
Którykolwiek, niektórzy będą to debatować i negować, niektórzy będą w harmonii z tym, co napisałem… cokolwiek – przynajmniej wiem, gdzie jestem i jak * ja * jestem… i to jest najważniejsze… hmm? Ach tak.
🙂
Pokój i błogosławieństwo!